niedziela, 1 grudnia 2013

Jesienna edycja Etnoligi 2013. Podsumowanie.

Po przegranym przez nas ostatnim meczu w Etnolidze, na otarcie łez pozostała nam ceremonia wręczenia nagród. Wcześniej te łzy przez kilka godzin oczekiwania (mojego i Marcina - reprezentantów FUM&MB) ocierał nam wiatr. Wiał on z taką prędkością, że wyrywał z rąk miski z zupą, którą zapewnili organizatorzy. Gdyby nie herbata i rozgrzewająca strawa, ciężko byłoby doczekać do finałowej imprezy. Ale warto było pomarznąć. Za czwarte miejsce w słabszej nieco Grupie B, otrzymaliśmy pucharek, a
Marcin, jako jeden z pięciu uczestników Etnoligi, został wyróżniony za zaangażowanie wokółrozgrywkowe pamiątkową koszulką. Tę edycję Etnoligi wygrała drużyna PiłkiNaHali, choć do końca ważyły się losy tabeli.
Gratulujemy zwycięzcom i dziękujemy organizatorom za kolejną udaną edycję rozgrywek. Mam nadziej, że do zobaczenia wkrótce.


Film z ceremoni zakończenia:

Ponieważ w filmie z powodu wiatru nie do końca słychać co mówią organizatorzy zamieszczamy również wersję bezdźwiękową i przyspieszoną:

Adam Dz.

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 1 - 5 Warsaw United

Mecz o pietruszkę.
W ostatniej kolejce jesiennej edycji Etnoligi 2013 Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab spotkała się z Warsaw United. Uzyskane w meczu punkty nie mogły zmienić miejsca w tabeli żadnej z drużyn. To w pewnym stopniu może tłumaczyć naszą słabą postawę w tym meczu. Prawda jest jednak taka, że chcieliśmy ten mecz wygrać, ponieważ z nie pokonaliśmy Warsaw United jeszcze nigdy w historii Etnoligi. Chcieliśmy zaznać smaku zwycięstwa. Nawet jeśli byłby pietruszkowy.

Mieliśmy nadzieję, że hucznie obchodzone w Polsce imieniny Andrzeja wpłyną niekorzystnie na skład i koordynację wzrokowo-ruchową zawodników Warsaw United. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Problemy ze zorganizowaniem składu bardziej dotknęły naszą drużynę. Imieniny zabrały nam naszego rozgrywającego. Na szczęście szybkie transfery podreperowały naszą sytuację. W ich wyniku - za zgodą Warsaw United - graliśmy z przewagą zawodniczki. 
Pierwszego gola straciliśmy po nieporozumieniu Adama Dz. i Maćka pełniącego obowiązki bramkarza. Była to jedna z pierwszych akcji meczu. Przed przerwą wyrównaliśmy. (Kto do dokładnie nie pamiętam. Może się ujawni w komentarzach). Dość pewnie wychodziliśmy na drugą połowę, ponieważ gra - mimo eksperymentalnego składu - układała się nam dość dobrze. Tworzyliśmy sporo okazji bramowych i wydawało się, że tylko kwestią czasu jest kiedy strzelimy zwycięskie bramki. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Marnowaliśmy sytuacje jedną po drugiej. Dwa pudła w sytuacji sam na sam, słupek, niecelny strzał głową z odległości 2 metrów od branki. Warsaw United lepiej nastawiło celowniki. W drugiej połowie strzelili nam cztery bramki. Odniosłem wrażenie, że potrzebowali na to czterech strzałów (lub minimalnie więcej).

Tak mecz skomentował kapitan Warsaw United:
Ogólnie w grupie pietruszkowej zajęliśmy czwarte miejsce na osiem. W całej lidze uplasowaliśmy się na miejscu dwunastym na szesnaście zespołów. Pozostaje pewien niedosyt. W kilku meczach można było powalczyć o lepszy wynik. Nie udało nam się nawiązać do dobrego występu z wiosennej edycji Etnoligi 2013.  Miejmy nadzieję, że to po prostu wpływ jesieni. Błyśniemy znowu na wiosnę.

monsti
Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 24 listopada 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 7 - 2 Kaukaz

Kilka słów o negocjacjach, rękawicach, śliskiej piłce i zwycięstwie.
W jesiennej edycji Etnoligi 2013 zwycięstwa nie przychodzą nam (Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab) zbyt łatwo. Tym bardziej cieszymy się, że po spotkaniu z Kaukazem możemy dopisać na konto 3 punkty.
(Prawie) wzorowe ustawienie
Tym razem zebranie składu nie okazało się większym problemem. Naszym rywalom nie przyszło to tak łatwo. Jednak w wyniku przedmeczowych negocjacji kapitanów problemy kadrowe Kaukazu udało się rozwiązać. Negocjacje zaowocowały tym, że w drugiej połowie nasz bramkarz grał w rękawicach, w których w pierwszej części spotkania bronił golkiper naszych przeciwników.
Rękawice miały dość strategiczne znaczenie, ponieważ mecz rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych. Przez większość czasu padał deszcz. Piłka była śliska i sprawiała bramkarzom spore problemy. Z resztą nie tylko im.
Maria poszukuje mokrej piłki
W pierwszej połowie rękawice nie uchroniły naszych rywali przed utratą 5 bramek. Nasz bramkarz Tomek S. spisywał się bardzo dobrze i gołymi rękami powstrzymywał strzały Kaukazu. Tylko jeden ze strzałów znalazł drogę do siatki. W drugiej połowie - już w rękawicach - nasz bramkarz wpuścił jedną bramkę, a nasi napastnicy zdobyli dwie ustalając wynik na 7 - 2 dla Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab. 
Wynik mógł być bliższy remisu. Drużyna Kaukazu przeprowadziła wiele groźnych ataków. Oddała też sporo strzałów. Wyróżniał się kapitan, który raz za razem przeprowadzał groźne rajdy w stylu Messiego. Na szczęście po ograniu kilku naszych zawodników zazwyczaj trafiał na takiego, który potrafił wybić mu piłkę. 
W naszej drużynie wyróżnić należy Marię (2 bramki), Arthura (2), Marcina (1), Andrzeja (2) i bramkarza Tomka S. Dobrą grą i skutecznością zapewnili nam możliwość kontrolowania wyniku przez całe spotkanie i ostateczne zwycięstwo.


Tak mecz skomentowali kapitan i wicekapitan Kaukazu:

Dodam jeszcze, że pozycje drużyn w tabeli przed ostatnią kolejką potwierdzają stawianą przeze mnie tezę, że w pierwszej fazie rozgrywek znaleźliśmy się w grupie śmierci. Zespoły z tej grupy zajmują trzy pierwsze miejsca w grupie mistrzowskiej i tylko one mają szansę na zgarnięcie tytułu Mistrza Jesiennej Etnoligi 2013.


monsti




Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 17 listopada 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3 - 10 FC Saturn

Witajcie drodzy czytelniczy naszego bloga.

Znajdź wszystkie różnice między zdjęciami.
Mecz naszej drużyny (Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab) otwierał 9 kolejkę spotkań Etnoligi. Pogoda nie sprzyjała  rozgrywaniu meczu. Mżyło i wiał lodowaty wiatr...

Niestety byliśmy mocno osłabieni. Skład naszej drużyny był następujący:
-Maria,
-Andrzej,
-Turu,
-Marcin.
Damianie z FC Bródno, dziękujemy!
Reszty zawodników BRAK (z różnych przyczyn: kontuzje, choroby oraz inne rzeczy...)
 
Drużyna  naszych rywali (FC Saturn) stawiła się w składzie ośmioosobowym więc już na starcie staliśmy na przegranej pozycji. Ale postanowiliśmy nie sprzedawać tanio skóry i dać z siebie wszystko. Każdy z zawodników naszej drużyny zostawił serce oraz duszę na murawie etnoligowego Orlika w Parku Olszyna... Niestety pomimo heroicznej walki sił na równorzędną walkę starczyło nam na 20 minut gry (całą pierwszą połowę i pięć minut drugiej). Potem dał się we znaki brak dwójki zawodników oraz braku możliwości  odetchnięcia choćby przez minutkę...

Każdemu członkowi naszej drużyny który wystąpił w dzisiejszym meczu należą się wielkie słowa uznania oraz gratulację za heroiczną postawę w dzisiejszym meczu.
Ostateczny wynik meczu to 3-10 dla drużyny z krótszą nazwą.

Relacje napisał dla Państwa jeden z czwórki nieustraszonych, którzy wystąpili w meczu.

Marcin



Tak mecz skomentowali nasi zawodnicy:
Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 10 listopada 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3 - 0 International FC

W niedzielę Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab rozegrała naprawdę dobre spotkanie. Gole sypały się seriami. Zawodnicy robili samotne rajdy, a to z lewej, a to z prawej strony. Miriam stała na bramce i wyłapywała trudne  strzały...
Mecz wyglądał tak wspaniale, ponieważ nasz przeciwnik (International FC) nie stawił się na spotkanie. Wygraliśmy walkowerem. Nasza gra miała charakter czysto rekreacyjny. Prawdopodobnie dlatego wyglądała tak dobrze. Porzuciliś wszystkie ograniczające założenia taktyczne i daliśmy się ponieść fantazji. Oby starczyło jej nam do końca sezonu.

Dziękujemy wszystkim, którzy dołączyli się do naszego sparingu!

Chciałbym podać wynik sparingu, ale jest to raczej niemożliwe. Wszystkie bramki i tak można zaliczyć na konto naszej drużyny. Można więc z ostrożnością napisać, że było ich 50 (z dokładnością +/- 100).


monsti


Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 27 października 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 0:12 PilkaNaHali.pl

Po spotkaniu FUA&MB z Galaktycznymi z Bielan myślałem, że nie może być już gorzej.  Myliłem się. Może. "Gorzej" wydarzyło się w siódmej kolejce jesiennej Etnoligi 2013 w meczu Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab vs. PiłkaNaHali.pl.
Przed meczem z PiłkąNaHali zdawaliśmy sobie sprawę, że podobnie jak polskiej reprezentacji awans do mistrzostw w Brazylii, tak nam wymknęła się szansa gry w Grupie Mistrzowskiej Etnoligi. Na koncie mieliśmy 3 punkty i mogliśmy jedynie powalczyć o lepsze miejsce w Grupie Spadkowej. Wygrywając z PNH pociągnęlibyśmy ich ze sobą do gorszej grupy, a punkty zdobyte w meczu liczyłyby się po rozpisaniu nowych tabel. Te rozmyślania pozostały w sferze marzeń.
Można było wywnioskować, że to nie będzie łatwy mecz. PilkaNaHali przez 6 kolejek zdobyła 39 bramek. Zapowiadał się ostry atak. Dlatego  - jak zwykle - nastawiliśmy się defensywnie.

Początek w naszym wykonaniu był - jak zwykle - dość dobry. Nasza obrona radziła sobie z atakami przeciwników. Potem - jak zwykle - było już gorzej. Zaczęły padać bramki, a w "fuowe" szeregi wdarł się chaos. Nasze zabiegi taktyczne nie przyniosły efektu. Polegały one głównie na zmienianiu bramkarza. W sumie broniło 2/3 zespołu, czyli 4 osoby Pierwszą połowę między słupkami zaliczył Adam Dz. Szło mu całkiem dobrze. Potem wraz ze wzrostem pewności przeciwnika, zmęczenia wśród obrońców i rozluźnienia taktycznego niektóre strzały znajdowały drogę do siatki. Pierwszą połowę przegraliśmy 4-0. W drugiej części spotkania chcieliśmy rzucić się do odrabiania strat. Postawiliśmy na bramce Miriam, która wykonała kilka odważnych wyjść w akcjach sam na sam. (Tu podziękowania należą się Damianowi z The Tigers, który podpowiadał jej kiedy ma ruszyć do przodu). Swój występ na bramce zaliczyli też Marcin i Król P. Było im naprawdę ciężko, bo wtedy w naszych szeregach obronnych szalał już chaos przez duże CeHa. Przez całe spotkanie nasza gra do ofensywna polegała głównie na długich wybiciach, próbach lobowania golkipera. Nie przyniosło to bramkowego efektu. Tymczasem nasi przeciwnicy czarowali sztuczkami technicznymi, szybkością i zagraniami na wolne pole. Okazało się, że mimo mylącej nazwy nasi przeciwnicy umieją grać nie tylko na hali. Na trawie idzie im równie dobrze.

Tak mecz Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab - PilkaNaHali.pl skomentował kapitan naszych przeciwników. (Trzeba przyznać, że starał się być bardzo dyplomatyczny):


Z jednej strony o tym meczu dobrze byłoby szybko zapomnieć. Z drugiej strony warto wyciągnąć z niego jakąś naukę. Na przykład taką, że ciężko jest grać bez stałego bramkarza, bez rozgrywającego, bez zmian. W czasie listopadowego okna transferowego trzeba wpuścić do drużyny świeżej krwi. Są do wygrania jeszcze cztery mecze. Spadamy do grupy "walczącej o utrzymanie w lidze" tam będą przeciwnicy na naszym poziomie.


monsti


Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

poniedziałek, 21 października 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 1:3 The Tigers

Na początek trzeba wspomnieć o naszych - już prawie standardowych - problemach kadrowych.  Skompletowanie składu na mecz z The Tigers przysporzyło bólu głowy kapitanowi naszej drużyny (Maćkowi). Tylko dzięki jego geniuszowi udało się skompletować sześcioosobową kadrę FUA&MB.
W momencie rozpoczęcia spotkania nad boiskiem zaświeciło słonce. Uznaliśmy to za dobry znak. Dlatego pomimo wcześniejszych założeń defensywnych, ruszyliśmy ostro do pressingu i frontalnego ataku na bramkę przeciwnika. Momentami nasza drużyna przypominała grę Barcelony (gra podaniami, zmęczenie przeciwników bieganiem za spokojnie wymienianą piłką). Przeciwnik został zamknięty jak w zamku hokejowym, nie wychodził z własnego pola karnego. Co prawda udało im się przeprowadzić nieliczne kontrataki, ale nasza obrona stała na wysokości zadania i nie dopuszczała do zagrożenia bramkowego. Całą drużyną znakomicie kierował nasz tymczasowy kapitan Andrzej. (Brawo za nieustanne motywowanie całej drużyny, dawało to porządany efekt!!!) Gra klepką przyniosła nam pierwszego gola. Andrzej podał do przebywającej w polu karnym niekrytej Marii. Maria kontynuowała akcję szybkim przeżutem na drugą stronę bramki, gdzie przebywał akurat Tomasz, który pięknym strzałem znalazł drogę do bramki przeciwnika. I mamy 1-0 dla FUA&MB (Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab).
The Tigers pomimo niekorzystnego wyniku nadal się bronili. W wyniku czego zostaliśmy zmuszeni do ataku pozycyjnego. Wszystko było na najlepszej drodze, abyśmy schodzili na przerwę z prowadzeniem. I to nas uśpiło. Nasz bramkarz momentami operował na linii środkowej boiska. Jedno z jego zagrań było zbyt optymistyczne i nie dotarło żadnego naszego zawodnika.  Tigersi przejęli piłkę i przelobowali naszego bramkarza. Wynik 1-1. I tym mało optymistycznym momentem zakończyła sie pierwsza połowa.
Drugą połowę zaczęliśmy z podobnym animuszem z jakim graliśmy w pierwszej połowie, czyli zamykaliśmy przeciwnika w ich polu karnym. Jeden z nielicznych kontrataków The Tigers zakończył się dla nich rzutem rożnym, z którego niestety zdobyli bramkę. Nie wiem jak to sie stało... i to by było na tyle odnośnie tej sytuacji.
Trzeba też wspomnieć o naszej ukochanej, jedynej albańskiej zawodnicze Etnoligi. Chodzi tu o Miriam, która miała dwie dogodne sytuacje bramkowe. Pierwsza sytuacja to niecelny strzał na bramkę, po którym piłka minęła słupek o parę centymetrów. Druga sytuacja to minięcie pięknym zwodem (przypadek czy skrywany talent?) bramkarza przeciwników i mocny strzał  - tym razem w słupek, który był od Miriam odległy o około dwóch metrów. Miriam miała szczęście, bo najwidoczniej piłka ją polubiła i do niej wróciła. Ale Miriam postanowiła, że nie będzie gorsza i znowu trafiła w ten sam słupek, po czym piłka wylądowała w rękach bramkarza.
Trzeba też wspomnieć o naszej drugiej zawodnicze Marii, która siała spustoszenie w szykach obronnych przeciwnika. Przeciwnicy postanowili wykluczyć Marię z gry i ją sfaulowali. Faul był ostry, ale Maria to zawodniczka, która się nie poddaje i kontynuowała grę.
Nasz nowy zawodnik Maciej (w sumie to stary, bo grał z nami w drugiej edycji Etnoligi), okazał się bardzo dobrym piłkarzem. Na początku stał na bramce, w której się znakomicie spisywał. Następnie grał w polu.  Było nam wtedy łatwiej zamknąć przeciwnika na jego własnym polu karnym.
Marcin miał parę strzałów na bramkę, lecz bramkarz przeciwników (słynny Damian – Bramkarz Do Wzięcia, była gwiazda FUA&MB) wszystkie obronił.
Końcówka w wykonaniu naszej drużyny wyglądała dość obiecująco. Nie mieliśmy nic do stracenia więc wszystkie siły rzuciliśmy do ataku. Niestety przeciwnik nas skontrował i trafił do naszej bramki. I po strzelonej bramce sędzia zakończył mecz. Wynik meczu to 3-1 dla The Tigers. Wynik meczu zupełnie nie odzwierciedla sytuacji jak panowała na boisku w jego trakcie.

Sprawozdanie dla czytelników sporządził Marcin z bardzo wydatną pomocą Miriam, która pomogła w uszeregowaniu zdarzeń na boisku oraz użyczyła komputera.

Monsti sprawdził pisownię i treść reportażu.



Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

czwartek, 17 października 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 4:5 Wszystko Jedno

Gramy jak kadra
Niestety tak jak kadra Fornalika, znów nie stanęliśmy na wysokości zadania. Początek meczu nie zapowiadał smutnego końca. Założyliśmy trzymanie szczelnej i zdyscyplinowanej linii obrony i ten plan z powodzeniem realizowaliśmy. Obecność Andrzeja w naszej drużynie znacznie nam w tym pomagała. Dzięki zabezpieczeniu tyłów jego wypady do przodu i rozgrywanie z klepki z Marią przyniosło nam bramki. Maria też była w wyśmienitej formie i precyzyjnymi strzałami zdobyła dla nas 2 lub 3 gole. Pierwszą  połowę wygraliśmy. Niestety w drugiej zaczęło nam brakować sił. Za bardzo poszliśmy do przodu i nasz bramkarz, choć bronił wyśmienicie, nie był w stanie powstrzymać wszystkich ataków. Ciekawostką były dwa wykluczenia. Jeden po faulu bramkarza Wszystko Jedno na mnie (za co jeden z naszych przeciwników musiał opuścić boisko na kilka minut) i z naszej strony, po tym jak Marcin wybił ręką piłkę zmierzającą do naszej pustej bramki). Był karny, ale uratował nas słupek. Mimo tego przegraliśmy jedną bramką i niestety podtrzymaliśmy serię porażek.
Relacjonował Adam D.

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 6 października 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 1:11 Galaktyczni z Bielan

Mecz, o którym należy jak najszybciej zapomnieć.

Mecz z Galaktycznymi z Bielan jest jednym z tych spotkań, o których należy jak najszybciej zapomnieć. Mi już się to udało i kompletnie nie pamiętam wydarzeń na boisku. Dlatego nie mogę opisać przebiegu spotkania. Sprawdziłem tylko wynik na fanpagu Etnoligi na facebooku. Wychodzi na to, że przegraliśmy 11-1... Jak to się stało? Nie wiem.

Jak przez mgłę widzę tylko ostatnią akcję meczu, w której Tomek S. szedł z bramki, błysnął asystą i dał szansę na strzelenie honorowego gola Królowi P.

Za tydzień też jest mecz. Może być tylko lepiej.

monsti


Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 29 września 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3:4 FC Bródno

W trzeciej kolejce Etnoligi Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab spotkała się z FC Bródno. Zwyciężyła drużyna o krótszej nazwie. Wynik 4:3 mówi sam za siebie. Mecz był wyrównany i pełen walki. Mógł paść remis. Mogliśmy też wygrać.

Przed meczem nic nie zapowiadało dobrego występu. Próby skompletowania składu przyprawiły piszącego te słowa kapitana o ból głowy. Swoją nieobecność zgłosili gracze, którzy wyróżnili się w poprzednich spotkaniach - Andrzej i Turu. Nie mieliśmy też bramkarza. Ale w osłabionej drużynie FUA&MB zapanowała mobilizacja. Każdy z siedmiu zawodników, którzy przybyli na mecz dał z siebie wszystko. Mimo, że w założeniu byliśmy ustawieni defensywnie to większość meczu (podobno) - tak usłyszałem do jednego z kibiców - gościliśmy pod polem karnym FC Bródno. (Podejrzewam, że chodzi tu głównie o końcówkę meczu kiedy goniliśmy wynik). Każdy z zawodników zasługuje na pochwałę. Tomek Dz. chociaż obiecał stać na bramce jedną połowę bronił cały mecz. Obronił kilka sytuacji i odważnie wychodził na przedpole. Dominik szarżował na lewej flance mijając zawodników z Bródna jak tyczki. Adam i Maria strzelili po golu. Miriam walczyła w środku pola, Marcin poświęcił nogę i wywalczył karnego, którego strzelił kapitan Maciek-Monsti. 
Wynik zmieniał się w następująco: 2:0 dla Bródna. Przed przerwą golami Marii i Adama wyrównaliśmy. W drugiej połowie znów wpuściliśmy dwie bramki odpowiadając golem z karnego. Mieliśmy też kilka dobrych sytuacji. Na przykład Maria trafiła bezpośrednio z autu. Niestety piłka nie dotknęła żadnego z graczy i gol nie został uznany. Z autu strzelał też Maciek, ale piłka odbiła się od słupka. Nikt nie dostawił nogi. Wynik się nie zmienił. Zostało 3-4 dla Bródna. Szkoda. 
Mimo porażki wzrosło morale, bo gra była całkiem dobra. Za tydzień zwycięstwo!

monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 22 września 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Aztekas : Usłyszeć Afrykę & My Baobab 7:1

Pierwsze śliwki robaczywki.
Niestety nie udało nam się podtrzymać dobrej, ale krótkiej zwycięskiej passy. Po pierwszym wygranym meczu, przyszedł czas na kubeł zimnej wody.
Wiedzieliśmy, że przeciwnicy są silni, ale nie trąciliśmy nadziei. Początek był obiecujący. Silny pressing i jako taka dyscyplina w ustawieniu przynosiła efekt. Przeciwnik nie mógł za bardzo nam zagrozić, nam udało się wyjść na prowadzenie. Świetna indywidualna akcja środkiem boiska w wykonaniu Andrzeja, zakończyła się jego wspaniałym, skutecznym strzałem i prowadziliśmy 1:0. Niestety pomału zaczęło nam brakować sił. Krewcy Latynosi z Aztekas poczynali sobie coraz śmielej i ich strzały z dystansu coraz częściej znajdowały drogę do naszej bramki. Zabrakło nam tez etatowego bramkarza, więc z konieczności w jego rolę musieli się wcielić Tomek Dz. (w pierwszej połowie) i Maciek (w drugiej). Robili co mogli i wiele groźnych strzałów udało im się powstrzymać, ale na finał w naszej siatce wylądowało 7 bramek.
Nie ma co szukać przyczyn porażki i analizować błędów, bo jak pokazuje przykład podsumowań  Dariusza Szpakowskiego, nie uzdrowi to naszego futbolu. Pozostaje nam mieć nadzieję, że w następnym meczu zagramy lepiej i zwyciężymy.
Skrót z meczu przekazał dla Państwa, jeden z tych, którzy nieskutecznie stawiali opór azteckim najeźdźcom:
Adam Dziadak

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:
 

niedziela, 15 września 2013

Etnoliga - Jesień 2013. . Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 2 - 1 Inter Wawa

Zwycięstwo na początek!

Jesienna Etnoliga rozgrywana jest według nowych zasad. Nie będę się wdawał w szczegóły. Ważne jest to, że zespoły zostały podzielone na dwie grupy, a my trafiliśmy na grupę śmierci. Dlatego fakt zdobycia trzech punktów w pierwszym meczu z Interem cieszy nas przeogromnie.
Pierwszym sukcesem był fakt, że wszyscy zawodnicy stawili się na czas na nowym, nieznanym obiekcie na warszawskich Bielanach. Chęć do gry w zespole była na tak wysokim poziomie, że na zbiórkę stawili się niemal wszyscy zgłoszeni gracze. Na każdą pozycję mieliśmy po dwóch graczy. Nie starczyło koszulek dla wszystkich. Jeden z zawodników zasiadł na trybunach. Dzięki szerokiej ławce rezerwowych sprostaliśmy wymaganiom kondycyjnym naszego etnoligowego boiska (typu Orlik). 
Mecz rozegraliśmy w dość eksperymentalnym składzie i ustawieniu, ponieważ przyjęliśmy do drużyny nowych zawodników. Czasami prowadziło to do ryzykownych zagrań. Na szczęście nie skończyły się one bramkami. Bohaterami okazali się: (jak zwykle) Turu i Andrzej, który strzelił zwycięską bramkę na 2 minuty przed zakończeniem spotkania.  Szczęście nam dopisało. Oby tak dalej!

Z przejęcia 
nie zrobiłem zdjęcia.

monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:


sobota, 22 czerwca 2013

Etnoliga 2013. Edycja wiosenna. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 1 - 2 TiM Warszawa

Nasze plany związane z zajęciem dobrego miejsca w grupie powiodły się. Uplasowaliśmy się na piątym miejscu. To dało nam możliwość gry w 1/8 finału z drużyną z czwartego miejsca z drugiej grupy wiosennej Etnoligi 2013, czyli TiM Warszawa. Biorąc pod uwagę wycofanie się z turnieju najlepszej drużyny tej grupy - Pechotes Team - można było zakładać, że TiM są zupełnie na tym samym poziomie co my... To wskazywałoby na remis.
Niestety nasi przeciwnicy mieli chyba inne przemyślenia na temat rozstrzygnięcia meczu. Remisu nie było. W regulaminowym czasie gry pokonali nas 1-2. 
Niestety gorycz porażki sprawiła, że ciężko było mi zebrać siły do szczegółowego opisania przebiegu meczu. Zebrałem się do tego wpisu w kilka tygodni po  rozegraniu spotkania. Dlatego nie jestem w stanie wymienić jego bohaterów i antybohaterów. Z tego co zapamiętałem, to... (cytuję):
"Kuba grał najsłabiej" - zawodnicy TiM,
"Eeee w sumie to nie tak źle, że przegraliśmy, bo i tak za tydzień nie byłoby składu" - nasi. (Ale to tylko taki usprawiedliwianie porażki. Tak na serio to staraliśmy się wygrać).

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:


 

niedziela, 16 czerwca 2013

Etnoliga 2013. Edycja wiosenna. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab wygrała z Kaukazem (3-1) i Etnoklapsami (7-1)

Dzień podwójnego zwycięstwa!
Najwierniejszy kibic
Zanim przejdę do "ochów i achów" dotyczących naszej gry, chciałbym podziękować naszym przeciwnikom - Kaukazowi i Etnoklapsom - za zgodę na przeniesienie naszych meczów z 8 czerwca na 15 czerwca. 8 czerwca nie byliśmy w stanie zebrać składu z powodu ślubu jednego z naszych zawodników. Na szczęście nasi przeciwnicy nie połakomili się na łatwe punkty zdobyte walkowerem i zdecydowali się na rozegranie spotkań. 
Dzięki! 

Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3-1 Kaukaz.
Piłka Selecta penetruje naszą obronę
Och - w tym meczu graliśmy swoje. Chociaż zawodnicy z Kaukazu byli szybcy, wytrzymali, zwinni i dobrzy technicznie, neutralizowaliśmy ich poczynania dobrym ustawieniem. Ach. Masa naszych niektórych zawodników też robiła swoje. Przeciwnicy byli bezradni. Graliśmy spokojnie w defensywie. Bez szaleńczego tempa, konsekwentnie na przodzie. Ach - jak kontrolowaliśy sytuację na boisku. Powoli zamieniając przewagę na sytuacje bramkowe. Ech - jak wspaniale pod koniec pierwszej połowy, w swojej pierwszej akcji dał nam prowadzenie Król P. Wywalczył piłkę w środku pola, naciskany przez przeciwnika pognał do przodu i strzelił bramkę. Trzeba tu dodać, że ta bramka w ogóle mogła nie paść, ponieważ Król P. spóźnił się na mecz i nie był przewidziany w systemie zmian na pierwszą połowę. Na szczęście po krótkiej koszykarskiej rozgrzewce (kilka rzutów do kosza) był już gotów do gry. Och - jak wspaniale drugą bramkę zdobył Turu "lutując" sprzed pola karnego. Nasz bohater sprzed dwóch tygodni znowu błysnął! Ach - jaką składną akcję wyprowadziliśmy na 3:0, kiedy debiutujący w naszych barwach Benjamin zdobył pierwszą bramkę dla Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab. Och - jak dzielnie na boisku walczyła Maria mimo zwichniętej/zbitej/złamanej ręki.
To już koniec "ochów i achów". W ostatnich minutach meczu poniosła nas fantazja. Spisujący się dobrze bramkarz wszedł w pole. Został zmieniony przez jednego z obrońców. (Przez piszącego ten tekst). Wprowadziło to pewien zamęt w nasze szyki. Wykorzystali to zawodnicy Kaukazu i zdobyli bramkę honorową. Na szczęście nie poszli za ciosem. Mamy 3 punkty!
 
monsti


Okiem kibica-laika. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 7-1 Etnoklapsy.
Presing
Jako, że nasz główny nadworny relacjonujący mecze nie mógł pełnić tej funkcji podczas wczorajszego drugiego spotkania, postaram się go godnie zastąpić, choć jako laik, niewiele mam do powiedzenia w kwestii techniki gry, nieczystych zagrań i zasług piłkarzy... Ale któż zajmowałby się takimi rzeczami, kiedy to najważniejszy jest wynik! Baaardzo dumni jesteśmy z naszej drużyny! 
Graliśmy z pasja, oddaniem, poświęceniem – pełen profesjonalizm i tak oto, kiedy sędzia odgwizdał koniec spotkania na tablicy wyników odnotowano 7:1 dla FUA&MyBaobab!!!! I nie jest to absolutnie dziełem przypadku! Drużyna dobrze przygotowana, zwarta i gotowa do ataku i obrony – wynik nie mógłby być inny! 
Już od pierwszych chwil objęliśmy prowadzenie na boisku i tak pozostało do samego końca. Dodatkowo ukłony w stronę Damiana – gracza naszych przeciwników (który w poprzedniej edycji zasilał nasze szeregi). Otóż Damian jest autorem jednego z goli, zapisanego na nasze konto – czyli tzw. samobója. Pan sędzia machnął też czerwoną kartka w stronę rywali, ale trzeba ich zrozumieć – dużo emocji, jedno mocne słowo za dużo, a uszy naszego sędziego wyjątkowo wrażliwe.
Ach... historyczny mecz z historycznym wynikiem! Pękamy z dumy, chcemy więcej!

Królowa M. 



Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 2 czerwca 2013

Etnoliga 2013. Edycja wiosenna. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 2 - 1 International FC

International FC i FUA & MB
Zeszłotygodniowa wygrana podziałała na naszych zawodników mobilizująco. Po kolejce rozgrywanej 1 czerwca 2013  Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab znów może świętować zwycięstwo! 2-1!
Spotkanie z International FC prawdopodobnie będzie jednym z tych, które na dłużej zapadną w naszej pamięci. A to dlatego, że był to mecz walki, w którym trafiliśmy na przeciwnika na naszym poziomie i dzięki dobrej postawie całego zespołu potrafiliśmy przechylić szalę zwycięstw na naszą stronę. 
 
Turu wykonujący rzut karny
Należy pochwalić wszystkich zawodników, ale szczególne wyróżnienia należą się Turowi, Marii, Stefano i Tomkowi S.. Tytuł "man of the match" należy przyznać Turowi, który strzelił obie bramki. I to grając - przez niemal przez cały mecz - na obronie. W pierwszej połowie otwierając wynik strzelił gola z własnej połowy. Posłał górną piłkę w pole karne  Internationalu. Maria, która była adresatem podania, przepuściła futbolówkę jednocześnie ustawiając się w taki sposób, że bramkarz nie miał możliwości interwencji. 
Pojedynek (na miny)
Drugą bramkę Turu zdobył z rzutu karnego. Karny wywalczył Stefano, w starciu z bramkarzem Internationalu. Turu wiedząc, że ma dobry dzień, od razu zgłosił się jako wykonawca "jedenastki". Wiedział co robi. Pokonał bramkarza pewnym strzałem obok słupka, dając nam prowadzenie i zwycięstwo 2-1.
Pochwalić też należy naszego Bramkarza Założyciela - Tomka S., który zaliczył kilka udanych interwencji. Szczególnie efektowne było piąstkowanie wysokich piłek. W bramkarskiej pracy pomogły mu rękawice pożyczone od Damiana - Brankarza Do Wzięcia, który sam się wypożyczył do naszej drużyny. Tym razem zagrał w polu. Widać to nawet na zdjęciu. Nasi pozostali zawodnicy - Tomek Dz., Maciek, Król P. zagrali na swoim, normalnym poziomie.

Wracając jeszcze na chwilę do najlepszego zawodnika meczu... Należy ubolewać, że nie będzie go za tydzień w szeregach zawodników Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab. Należy go usprawiedliwić, bo będzie na ślubie. I to własnym! Najgorsze, że na ślub zabiera połowę naszego składu. Miejmy nadzieję, że w czasie wesela będzie czas na ustalanie taktyki na rundę pucharową, w której jesteśmy jedną nogą.
Życzymy Turowi wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia! Pozdrawiamy małżonkę. Nich Wam się układa w życiu co najmniej tak samo dobrze jak nam w ostatnim meczu ;)




monsti
Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

sobota, 25 maja 2013

Etnoliga 2013. Edycja wiosenna. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 5 - 1 Turbokozaki

Zwycięstwo! Pierwsze w wiosennej edycji Etnoligi 2013. I to nie byle jakie, bo różnicą czterech bramek. Pokonaliśmy Turbokozaki 5-1! Morale rosną. Pojawiła się szansa, żeby zagrać w playoffach. Zawodnicy Fundacji Usłyszeć Afrykę & My Baobab już nie mogą się doczekać następnej kolejki...

Deszczowa sobota 25 maja 2013 nie była idealnym dniem do gry. Na facebookowej stronie Etnoligi dzień przed kolejką można było zauważyć niepokój graczy różnych drużyn dotyczący tego, czy kolejka powinna się odbyć. Ale organizatorzy dali sygnał: We play today!Don't mind the rain! Gramy dziś, nie pozostawiając wątpliwości, że kolejka się odbędzie.
Pewna doza deszczowego zwątpienia wdarła się również w nasze szeregi. Prawdopodobnie ona spowodowała, że nie wszyscy zadeklarowani zawodnicy stawili się na mecz. Na szczęście pojawił się Turu, który przybył na etniligowe boisko, chociaż miało go nie być. Okazało się, że Turbokozaki również mają problemy kadrowe. Obu drużynom udało się zebrać tylko po pięć zawodniczek i zawodników. Dlatego dobraliśmy do składów zawodniczki Chrząszczyków. Do nas dołączyła bramkarka, a do Turbokozaków zawodniczka z pola. Taki przydział był dla nas korzystny, ponieważ zabezpieczał nasze tyły. Mieliśmy odpowiednią osobę z odpowiednim wyposażeniem na odpowiednim miejscu. (Między słupkami i w rękawicach, umiejąca bronić). Nasi przeciwnicy byli zmuszeni wymieniać się na bramce, co wprowadzało chaos w ich szeregi. Warto zauważyć, że na boisku liczebnie dominowały kobiety. Było ich aż osiem. W Turbkozakach  występował tylko jeden chłopak. U nas trzech. Takie rzeczy tylko w Etnolidze...

Szczęście było po naszej stronie. Bardzo szybko udało nam się strzelić trzy bramki. Zmoknięta, twarda piłka jakby chciała wpadać do siatki Turbokozaków. Co strzał to gol! Taki obrót spraw z pewnością podłamał przeciwników. Nam dał możliwość spokojnego kontrolowania gry i szukania sposobności do podwyższeni rezultatu. Przeciwnikom nie można odmówić ambicji. Walczyli turbokozacko, ale ich zawodniczki w starciach ze stukilowymi facetami zazwyczaj nie miały szans. Działała tu po prostu zasada zachowani pędu. Turbokozakom udało się jednak strzelić honorową bramkę. My strzeliliśmy jeszcze dwie. Końcowy wynik: 5-1 dla FUA&MB.

Jako kapitan dziękuję naszym zawodnikom, którzy mimo złej pogody przybyli na mecz: Marii, Karolinie, Tomkowi, Turowi i sobie. Podziękowania należą się zwłaszcza Turowi, bo swoim niezapowiedzianym przybyciem prawdopodobnie uratował nam mecz. Okazuje się podczas niepogody samo przyjście na mecz jest połową sukcesu. Dziękuję zawodniczce Chrząszczyków, która sumienie wykonała swoje bramkarskie obowiązki. Dziękuję strzelcom bramek Marii (1), Tomkowi (1) i sobie (Maćkowi) (3). Dziękuję też Karolinie, która przyjechała na mecz z drugiego końca świata/miasta i chociaż nie strzeliła bramki to zostawiła mokrym boisku kawał serca. Naprawdę dzielnie walczyła, co okupiła rozciętą wargą. Dziękuję też naszej maskotce - pszczółce Mai. Mam nadzieję, że będzie z nam kibicować nie tylko w maju. Dziękuję też pogodzie. Na naszym meczu nie padało.

Tak mecz skomentowały Turbokozaczki:

monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 19 maja 2013

Etnoliga 2013. Edycja wiosenna. Mecze FUA & MB z The Tigers i Chrząszczykami.

Kiedy gra się dwa mecze w jednym dniu oba zlewają się w jedną całość. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy słońce przygrzewa potęgując problemy z pamięcią. Spróbuję jednak pokusić się o odtworzenie niedzielnych (19.05.2013) wydarzeń, w których uczestniczyła nasza dzielna drużyna o wdzięcznej nazwie - pozwólcie, że rozwinę skrót - Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab.

Dzień rozpoczął się bardzo dobrze. Zebraliśmy skład! A było to pewnym problemem z powodu trwającego sezonu pierwszokomunijnego. Na szczęście imprezy rodzinne tego typu (urodziny) odbywają się również w stolicy. Dlatego możliwe było wsparcie naszej drużyny przez desant poznańsko-pomorski. Dzięki temu zyskaliśmy bramkarza i jedną (z trzech) dziewczyn. Pierwszy występ naszej drużynie zaliczył Andrzej, jak się później okazało brakujące ogniwo naszej taktycznej układanki.

Mecz Fundacja Usłyszeć Afrykę 0 - 3 Chrząszczyki
 
Pierwszy mecz rozgrywaliśmy z Chrząszczykami. Już przed meczem postanowiliśmy wykorzystać elementy otoczenia, aby zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Dlatego - tak jak polskie wojsko pod Grunwaldem - schowaliśmy się w cieniu drzew obserwując Chrząszczyki wylegujące się na słońcu. Chcieliśmy grać na zwłokę tak, żeby upał pozbawił naszych przeciwników sił  do gry. Niestety nie pomogło to nam w uzyskaniu dobrego rezultatu. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że przeciwnicy już na mecz przyszli bez sił, ponieważ zmęczyło ich noce ustalanie taktyki. Sami tłumaczą to na filmie:


Jak się okazało nie tylko my rozpoczęliśmy zabiegi o korzystny wynik przed pierwszym gwizdkiem. Chrząszczyki nie zgodziły się na wypożyczenie  Damiana - Bramkarza Do Wzięcia - który wiedząc o naszych problemach kadrowych przyjechał specjalnie o godzinie 10:00 na miejsce rozgrywek, 4 godziny przed meczem własnej drużyny. (Damian, dzięki!) Wobec tego Piotr, członek wspominanego już desantu, znany również przez fanów piłkarskich jako Winston W., musiał po dziesięcioletniej przerwie wrócić do gry i zająć miejsce między słupkami. (Winston od "win" - wygrać).

Niestety boiskowy pseudonim naszego bramkarza nie pomógł nam w zwycięstwie. Po dobrej, często składnej grze przegraliśmy 0-3. Mały rozmiar porażki zawdzięczamy Andrzejowi, który był obrońcą, pomocnikiem i napastnikiem, powstrzymywał ataki, oddawał strzały z każdej pozycji i ogólnie był wyróżniającym się zawodnikiem. Brakowało nam w składzie właśnie takiego Andrzeja. Można tylko żałować, że nie udało się nam strzelić bramki.

Piknik

Nasz kolejny mecz w tym dniu został zaplanowany na godzinę 14:00. Korzystając z przerwy zajęliśmy się piknikowaniem. Przebiegu pikniku nie będę opisywał. Warto wspomnieć o trzech faktach. 

Po pierwsze na piknik przybyło wielu kibiców naszej drużyny. Było to bardzo miłe spotkanie towarzyskie. Niestety większość fanów opuściła nas przed meczem. Tym bardziej dziękujemy za doping i dobre słowo tym, którzy zostali. (Szczególnie tych, którzy pokonali na rowerze 11 kilometrów ze złamanym obojczykiem).

Druga sprawa, dotyczy Damiana - Bramkarza Do Wzięcia. Dla przypomnienia grał on z nami w zeszłym sezonie. W obecnym występuje w The Tigers, z którymi rozgrywaliśmy nasz drugi niedzielny mecz. Liczyliśmy, że sentyment Damiana do naszej drużyny sprawi, że pozwoli nam strzelić kilka bramek. Sentyment był z pewnością u niego obecny, kiedy chciał nam pomóc podczas  porannego meczu z Chrząszczykami. Jednak przed godziną 14 zupełnie zanikł. Próba odtworzenia sentymentu przy pomocy piknikowej szarlotki spełzła na niczym.

Po trzecie szarlotka była naprawdę smaczna...


Mecz Fundacja Usłyszeć Afrykę 1 - 4 The Tigers

Ten post zaczyna być przydługi więc postaram się streścić. Taktyka na mecz z Tygrysami była z grubsza taka sama jak w pierwszym niedzielnym spotkaniu. Można uznać, że jednak było one bardziej eleganckie i uporządkowane. Obie drużyny miały podobną taktykę. Broniły się od połowy. Więc gra w dużej mierze polegała na naprzemiennych atakach pozycyjnych. Wyprowadzaliśmy atak, oddawaliśmy strzał i wracaliśmy do obrony, czekając na przeciwnika za linią środkową. Potem oni wyprowadzali akcję, strzelali i cofali się na swoją część boiska. Zdarzały się też kontry i zagrania na "aferę". Szczególnie pod koniec drugiej połowy kiedy rzuciliśmy się do odrabiania czterobramkowej straty. Poskutkowało to zdobyciem gola. Strzelili go sobie sami Tigersi (nie Damian). Stało się to pod naszym naporem, kiedy zastosowaliśmy zagranie "Selecta Pinball". (Nazwa zagrania pochodzi od sponsora rozgrywek i automatu do gry -flippera). W trakcie meczu mieliśmy kilka dogodnych okazji, ale niestety nie udało się nam ich wykorzystać.
Na koniec dziękuję wszystkim zawodnikom, którzy wystąpić w dwóch niedzielnych meczach. Niektórych już chwaliłem, ale pochwały za dobrą grę i zaangażowanie należą się wszystkim. Dziewczynom - Karolinie, Miriam,Marysi i chłopakom - Tomkowi Dz., Turowi, Andrzejowi, Winstonowi W. i mi. 


monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

sobota, 11 maja 2013

Etnoliga 2013. Edycja wiosenna. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab rozegrała pierwsze mecze.

11 maja na inaugurację wiosennej Etnoligi 2013 rozegraliśmy (Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab) dwa mecze. Pierwszy z zespołem Lions/4 Funs (0-5), a drugi z Erasmus Sudents Network (1-5). Oba spotkania przegraliśmy. To nie powinno być szczególnym zaskoczeniem.

Gramy z Lions/4 Funs
Wiedziałem, że nie mamy co liczyć na dobry wynik w pierwszym meczu. Przyszło nam grać z drugą drużyną poprzednich rozgrywek. Dlatego rzuciłem hasło, żebyśmy ten mecz potraktowali treningowo i spróbowali gry obronnej na wyznaczonych pozycjach. To taktyczne przetarcie miało poskutkować zwycięstwem w następnym meczu rozgrywanym tego dnia. Wyszło z tego solidne 5 minut trzymania pozycji. A potem to już była improwizacja, pospolite ruszenie i wiatr na sawannie. „Lwy dla zabawy” strzeliły nam 5 bramek. Nie powstrzymało ich w tym wypożyczenie golkipera Damiana (Bramkarza Do Wzięcia, który w tej edycji został zakontraktowany do gry nia u nas a w The Tigers). Ogólnie 5-0 ze zwinnymi i dobrymi technicznie Lionami można nawet uznać za niezły wynik.

Erazmus Students Network i my
Po pierwszym meczu mieliśmy 40 minut odpoczynku. Czas ten przeznaczyliśmy między innymi na ustalenie taktyki. Poskutkowało. W drugim meczu z Erazmus Students Network udało nam się grać na wyznaczonych pozycjach przez dłuższy czas... 7 minut? (Ok, trochę koloryzuję). Z taktyką nie było zupełnie źle, bo zastosowaliśmy nawet różne warianty ustawienia, które jako kapitan próbowałem przekazać zawodnikom, krótkimi hasłami: „Karolina weź babeczkę! Vlad kryj czerwonego!” (i nie chodziło o Kapturka tylko o najgroźniejszego studenta z Networku w czerwonej koszulce). 
 
Najgroźniejszy student oddaje groźny strzał
W meczu były dobre momenty – np. gol strzelony przez Marię, waleczna postawa Karoliny, kilka strzałów obronionych przez Tomka rękawicami Damiana. Prawda jest jednak taka, że momentami nasza gra była dostosowana do podłoża. To znaczy - graliśmy piach. Szczególnie nie popisał się piszący te słowa kapitan, który w najmniej odpowiednim momencie "zaliczył glebę", oddał piłkę przeciwnikowi umożliwiając mu strzelenie gola i podwyższenie rezultatu. Obiecuję poprawę. Generalnie Studenci przypomnieli nam jak graliśmy, kiedy byliśmy kilka kilko młodsi. Byliśmy naprawdę dobrzy. Skończyło się 1-5. 

Kibice
Po pierwszej etnoligowej sobocie nie ma powodu do radości. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej. Załapałem kontuzję więc może za tydzień nie będę przeszkadzał ;)

Kończąc pierwszą relację z wiosennej edycji Etnoligi 2013, szczególne podziękowania chciałbym skierować do kibiców. Byli naszym "dwunastym zawodnikiem". I nie chodzi tu o śpiewy na trybunach i meksykańską falę, a wzorową opiekę nad najmłodszymi fanami futbolu. Umożliwiło to niektórym ojcom pobiegać za piłką.  



monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku: