sobota, 24 maja 2014

Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3-6 TiM Warszawa

Po naszym dzisiejszym pierwszym meczu Adam aktywnie poszukiwał bramkarza, Marcin robił wywiad, reszta drużyny odpoczywała pod drzewkiem w cieniu na trawie. Nie było na to zbyt wiele czasu, ponieważ drugi mecz dnia, rozpoczynał się po krótkiej przerwie. Aktywne poszukiwania Adama przyniosły owoce i na drugi mecz naszym bramkarzem zgodził się zostać Willy, który tak owocnie bronił nasze ataki w pierwszym meczu.

Mecz z TiM Warszawa toczył się w podobnych warunkach pogodowych do pierwszego. Słońce grzało niemiłosiernie. Postawiliśmy na atak, niestety zapominaliśmy o obronie. Na szczęście dzięki Williemu na przerwę schodziliśmy z korzystnym wynikiem prowadziliśmy 3-2.


Naszym postanowieniem na drugą połowę była obrona korzystnego rezultatu oraz wyprowadzanie groźnych wypadów. Nasz plan sprawdzał się znakomicie przez wiekszą część drugiej połowy. Niestety tak jak Atletico w finale Ligi Mistrzów, tak i my w końcówce spotkania opadliśmy z sił. Wyglądało to jakby w pewnym momencie ktoś nam odłączył zasilanie. Efekt nie
był trudny do przewidzenia. Rywale wbili nam cztery bramki, na które nie byliśmy w stanie odpowiedzieć. Końcowy wynik to 3-6 dla TiM Warszawa. Refleksja po meczowa naszej drużyny była taka, że zabrakło nam sił. Zbyt drogo kosztowała nas pierwsza połowa, oraz brak zmian...

W tabeli Etnoligi po tej rundzie zmagań spadliśmy z drugiego miejsca na szóstą pozycję. 


Tak mecz skomentował kapitan TiM Warszawa:
 


A oto komentarze naszych zawodników:



Relację sporządził
Marcin 

 
Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 0-3 Chrzaszczyki

Tego dnia (24.05.2014) wielkie znaczenie miała pogoda i pojemność ławki rezerwowych, gdyż w trakcie meczu na murawie panowały idealne warunki do.... sauny. W naszej drużynie zabrakło etatowego bramkarza. Pomimo przedmeczowych zabiegów Chrząszczyki nie zgodziły się na transfer Damiana między słupki naszej bramki. Na newralgicznym stanowisku stanął Adam Dziadak.

Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównanym starciem. Najwięcej walki było w środkowej części boiska. Z obu stron wychodziły groźne ataki, lecz bramkarze
w pierwszej połowie zachowali czyste konto. Chrząszczyki miały na bramce Willego dzięki, który nie wpuścił gola do końca meczu.

Druga połowę zaczęliśmy bardzo agresywnie dążąc do zdobycia bramki. Niestety rywale wyprowadzili skuteczną akcję i było 0-1. Chcieliśmy szybko odrobić straty. Ponownie ruszyliśmy do ataku, niestety bramkę znowu zdobyli rywale. W ostatnich chwilach spotkania zaczęło nam brakować już sił, a rywalom pomogło
to w zdobyciu trzeciej bramki w ostatnich sekundach spotkania.

Jak ciężkie było to spotkanie niech świadczy fakt, że pani kapitan Chrząszczyków do udzielenia wywiadu potrzebne było paręnaście minut do dojścia do siebie.

Pomeczowy chrząszczykowy komentarz:
 


Relacje sporządził
Marcin 















Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

sobota, 17 maja 2014

Etnoliga 7. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 12-5 Respect Team

Do drugiego meczu dnia podchodziliśmy z pewnymi obawami. Mieliśmy zagrać z nową drużyną w Etnolidze, brakowało nam połowy zawodników z pierwszego meczu, którzy nie mogli zostać na drugim spotkaniu dnia...
Po minucie od pierwszego gwizdka sędziego, nasze obawy w zupełności się rozwiały... Na boisku dominowaliśmy w każdym elemencie gry. Nasz bramkarz Damian dosłownie się nudził. Efekt... pierwsza połowa skończyła się wynikiem 8-0 dla FUA&MB, a sędzia kończąc pierwszą połowę powiedział: „dalsze strzelanie zostawcie na drugą połowę”.
Drugą połowę postanowiliśmy potraktować bardziej jako sparing, anieżeli mecz o stawkę. Przez chwilę nasz skład na boisku wyglądał następująco: Maria, Miriam, Karina, Vlad i bramkarz Damian. Taki skład drużyny nie przeszkodził Marii strzelić kolejnego swojego gola w tym meczu...
Trzeba pochwalić drużynę Respect Team, że pomimo niekorzystnego wyniku, grali tak jak by było 0-0. Końcowy wynik to 12-5 dla naszego zespołu. Pomeczową ciekawostką, okazał się fakt, że do następnego tygodnia nasza drużyna może się pochwalić dorobkiem 21 bramek. Oznacza to, że możemy poszczycić się najskuteczniejszym atakiem na tym etapie Etnoligi. Oby tak było dalej.

Relacje sporządził
Marcin 

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Etnoliga 7. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3-Inter Wawa

Ten mecz powinniśmy wygrać. Zapowiadał się walkower, bo jeszcze na kilka minut przed rozpoczęciem, stawił się tylko jeden zawodnik przeciwników. Potem jednak pojawili się następni, a skład uzupełnili gracze z szerokiego zaciągu. Grali jednak bez dziewczyny, choć proponowaliśmy im koleżankę Vlada, reprezentantkę Ukrainy - Karinę. Karina jednak nic nie wiedziała o tej propozycji, a jak się dowiedziała to nie chciała nawet o tym wiedzieć. Myślę że zgubiła nas co 3 minutowa rotacja składu i brak ustawienia. Nieoczekiwanie już w pierwszej połowie przegrywaliśmy 2:0, mimo wypożyczonego goalkipera Damiana (częstego gościa w naszej bramce w poprzednich edycjach). Na przerwę schodziliśmy z tym wynikiem lub 2:1. Nie pamiętam. Nie pamiętam też kto strzelał dla nas bramki. Wiem, że ja strzeliłem jedną, po świetnej zespołowej akcji. wystarczyło przyłożyć nogę. Podobnej formalności dokonała Maria, dobijając piłkę odbita od słupka. Ktoś jeszcze zdobył trzecią bramkę i dzięki temu uratowaliśmy remis, który w tych okolicznościach nie przynosi nam chwały. Na koniec Marcin uległ kontuzji piszczela i zwijając się przy bocznej linii, świetnie zobrazował kondycję naszego zespołu. Nasza gra trochę kulała, taktyka leżała, a końcowy wynik, mimo że nic wielkiego się nie stało, trochę zabolał.

Adam Dziadak

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

sobota, 10 maja 2014

Etnoliga 7. Wygrana i przegrana na początek.

10 maja ruszyły rozgrywki siódmej edycji Etnoligi. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab rozegrała pierwsze mecze. Ze zmiennym szczęściem. Spotkanie z Estiqlal/Warsaw United przegraliśmy 4-5. Z pojedynku z The Tigers wyszliśmy zwycięsko. 

Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 4 - 5 Estiqlal/Warsaw United
Po spotkaniach z Warsaw United z wcześniejszych rozgrywek - niezależnie od końcowego wyniku - zawsze miałem wrażenie, że "niewiele brakowało do uzyskania korzystnego wyniku". Uwzględniając fakt, że nigdy z nimi nie wygraliśmy to wrażenie jest chyba dość złudne. Tym razem dość dobrze uzasadnia je wynik - różnica jednej bramki. Naprawdę niewiele brakowało. Gdybyśmy bardziej pilnowali się w obronie po dokonywanych przez przeciwników zmianach... Gdybyśmy bardziej skupili się w końcówce i nie stracili bramki. Gdyby Gosia bardziej zagadywała przeciwników? Gdyby strzelcy bramek - Vlad (2), Stefano (1) i Monsti (1) - wykorzystali jeszcze, którąś z okazji. Gdyby Maciek Gosi wybronił jeszcze jeden strzał, gdyby Marcin zrobił jeszcze jeden przechwyt....
Być może o wyniku zdecydowało połączenie zespołów Estiqlal z Warsaw United? Przysłowie mówi przecież: "co dwie drużyny to nie jedna" - czy jakoś tak podobnie. W każdym razie nasi rywale mieli chytry plan, który ujawnił po meczu ich kapitan:


Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 2 -1 The Tigers
Po pierwszym meczu cieszyła postawa naszych zawodników. Nie cieszył wynik. Przystępując do meczu z Tygrysami wiedzieliśmy, że o poprawę nastroju przez odniesienie zwycięstwa nie będzie łatwo. Już sam fakt posiadania w składzie Najlepszego Bramkarza Etnoligi (przed zmianami regulaminowymi Etnoligi zwanego na tym blogu Bramkarzem Do Wzięcia), dawał im duże szanse na dobrą grę w defensywie. Mogli wszystkich wypuścić na atak, a bramkarza zostawić samego na obronie. My musielibyśmy się cofnąć, żeby powstrzymać ataki... Nie wiem czy taki był plan taktyczny przeciwników. W każdym razie gra wyglądała trochę inaczej. Było sporo walki w środku boiska i twardego krycia. Nie dopuszczaliśmy zbyt łatwo do sytuacji strzeleckich, sami wyprowadzając groźne akcje. Mogliśmy strzelić kilka goli, ale przy groźnych sytuacjach na drodze stawał nam bramkarz Tigersów. Na szczęście dwa strzały - Vlada i Maćka - znalazły drogę do bramki. Myślę, że zapracowaliśmy na to zwycięstwo. Oby tak dalej!

Niestety nie mamy ani zdjęć, ani wywiadu z tego meczu. Siadła bateria. Chyba, że ktoś pstryknął i udostępni?

Nasze pierwsze występy zakończyliśmy z bananami na twarzach. I nie tylko...


Wniosek po dwóch pierwszych spotkaniach w nowej lokalizacji jest taki: Dobrze nam idzie gra "w wersji outdoor" na mały boisku. Właśnie w takim miejscu do tej pory szło nam najlepiej (OSiR Włochy). Piłka jest o wiele wolniejsza niż ta na hali. Długo się odbija, ciężej nad nią zapanować. To wydziera atuty piłkarzom technicznym. Możemy z nimi toczyć równorzędne boje. Boisko jest mniejsze - łatwiej się ustawić i nie trzeba tyle biegać. Nawet ja daję targać ze sobą swój bęben i kilka kilo z innych części ciała...


monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Etnoliga 7. Piknik na start

Ruszyła siódma edycja Etnoligi. Rozpoczęliśmy piknikiem. W czasie pikniku swoje stoiska ustawiły różne organizacje i drużyny. My również. Nasze stoisko prezentowało obie zaprzyjaźnione fundacje: Fundację Usłyszeć Afrykę i Fundację My Baobab. Zainteresowanym opowiadaliśmy o naszej działalności, którą możesz poznać też tutaj:



W prezentowaniu bardzo aktywnie uczestniczyły Gosia (Baobab) i Ala (Usłyszeć Afrykę). (Miał to być nasze żywe biblioteki. Ale dopiero kiedy piknik się kończył, zrozumieliśmy, że dziewczyny nie zostały właściwie oznaczone. Mam nadzieję, że powiedziały tyle ile trzeba i komu trzeba).
W czasie piknikowania ogarnęła nas lekka głupawka. Poskutkowało to stworzeniem zabawy dla zawodników i sympatyków Etnoligi. Polegała na przejściu - jak w grze planszowej - wybraną afrykańską zabawką z kocyka do stołu. (Zdjęcie nr 2). Polami były kartki z afrykańskimi zwierzętami. Po stanięciu na wylosowanym polu trzeba było je w jakiś sposób upiększyć kredkami. Galerię przedstawimy już wkrótce w osobnym wpisie. Po dotarciu do stolika można było skonsumować - modnego ostatnio - banana, a w czasie konsumpcji posłuchać o działaniach fundacyjnych: pracy z afrykańskimi dziećmi ulicy, niewidomymi, stypendiami dla studentów z Madagaskaru i nowootwartej świetlicy międzykulturowej na Woli.

Organizatorzy postawili przed wszystkimi drużynami zadanie zaprezentowania zespołu przez jakiś przedmiot. Wybraliśmy bęben. Stwierdziliśmy, że jako instrument muzyczny wydaje dźwięki. Więc go słychać. A przez to nawiązuje do nazwy zespołu: Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab. Pochodzi z Afryki więc też się zgadza.

Uczestniczyliśmy - mam taką nadzieję - w konkursie kulinarnym dostarczając na wspólny etnoligowy stół babkę dwukolorową o smaku proszku do pieczenia. Przez długi czas nie cieszyła się powodzeniem. Jako jej twórca myślałem, że chodzi o smak albo o zbyt ziarnisty lukier. Nic z tych rzeczy. Po pokrojeniu sprawnie się rozeszła. Nie wiem czy została sklasyfikowana.

Oto zdjęcia:

 

 
 


monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku: