niedziela, 25 września 2011

Druga kolejka Etnoligi. Mecz z Loaded Zeppelins

To nie był zwykły mecz. Zwykłym przecież nie nazwiemy takiego, w którym podczas niespełna 50 minut pada 14 bramek, a na boisku biega bardziej lub mniej ogarnięta gromada różnokolorowych i różnopłciowych zawodników. To było widowisko!
Pierwsze spotkanie na murawie rozpoczęło się w tym tygodniu już o 15.00. Mecz pomiędzy FUA a drużyną LOADED ZEPPELINS rozpoczął się chwilę po 18.00. I przez tą chwilę wszystko było dobrze. Pierwsza bramka (stratna dla FUA) padła w okolicach 5tej minuty. Kolejnych pewnie nikt nie liczył, biorąc pod uwagę fakt, że sami mieliśmy problem ze zliczeniem ilości lądujących w naszej siatce piłek. Cóż graliśmy z mocną drużyną.
Przez pierwsze 15 minut nasi zawodnicy (i zawodniczka) pocili się i szaleli na boisku wykonując bardziej lub mniej skoordynowane ruchy, pokrzykując do siebie co jakiś czas („podaj”, „tutaj”) i za wszelką cenę starając się odeprzeć ataki drużyny widocznie górującej przygotowaniem technicznym i sprawnością fizyczną. Potem pojawił się on- Paweł. Wbiegł na boisko tanecznym krokiem, w pierwszej akcji potknął się i przeczworakował przez kilka metrów, by za chwilę w mistrzowskim stylu zdobyć dla nas pierwszą, wymarzoną bramkę! Zaraz potem zmęczony ( i dumny) zszedł z boiska, żeby włożyć okulary i wreszcie zobaczyć co dzieje się na murawie.
Fantastycznie radziła sobie nasza jedyna (w pierwszej połowie) kobieta Ula, która dwoiła się i troiła biegając w swoich zupełnie nowych korkach pomiędzy rosłymi osobnikami drużyny przeciwnej, co jakiś czas stwarzając akcje sprzyjające przeniesieniu gry na drugą połowę boiska. Świetnie spisał się również nasz bramkarz, który w przeciwieństwie do tego stojącego w drugiej bramce nie miał czasu na nic poza machaniem rękami i nogami w celu obronienia naszej siatki przed kolejnym strzałem. W drugiej połowie meczu zmienił go Tomek, któremu nawet kilkakrotnie udało się obronić lecącą z prędkością światła piłkę, lub kopnąć ją tak daleko, żeby mieć czas na przygotowanie się do kolejnej obrony. Wielkim sercem wykazali się nasi przeciwnicy, którzy ofiarnie zaproponowali nam zamianę bramkarzy, ale męska duma nie pozwoliła naszym graczom na przyjęcie tej propozycji. Dzięki temu straciliśmy 10 bramek, ale przynajmniej zrobiliśmy wszystko co się dało, żeby nie było ich więcej.
A było to nie lada wyzwanie, bowiem LOADED ZEPPELINS uzbroili się w dwie nieletnie dziewuszki, które zwinnie manewrowały pomiędzy naszymi graczami. Nie wiem już czy to ze zmęczenia, czy z fascynacji tak młodą kadrą zespołu nasz dzielnie walczący Adam dał się wykiwać (jak na oko)10 latce i biegnąc w bliżej nieokreślonym kierunku patrzył smutno, jak ta odbiega w siną dal z jeszcze przed chwilą jego piłką. Na szczęście w tym czasie pojawiła się już na boisku Kaja (dla której wczorajszy mecz był pierwszym tego typu w karierze). Powiew świeżości udało się poczuć po kolejnych 5 minutach, kiedy to Kaja wreszcie krzycząc radośnie „jeee, pierwszy kontakt z piłką” odebrała ją naszej 10 latce i żwawo przebiegła przez pół boiska podając piłkę Adamowi, który brawurowo strzelił naszą ostatnią w tym meczu, czwartą bramkę. Nie udałoby się oczywiście pominąć zasług naszych dwóch Maćków, którzy z najwyższym poświeceniem walczyli o uzyskanie władzy nad piłką i stworzenie pod bramką przeciwnika pasjonujących i niebezpiecznych akcji. Pomimo tego, że kilkakrotnie trafiliśmy w obok lub ponad bramką, nasza ławka rezerwowych owszem była długa, lecz zajęta przez tylko dwie osoby, nasza forma pozostawiała wiele do życzenia, to pasji do gry nie można było nam odmówić. No i w końcu zdobyliśmy kilka bramek, a to w meczu z tak dobrą drużyną jest swojego rodzaju sukces.
Kolejny mecz już za tydzień. Tym razem po zwycięstwo.

Paula


Odbyła się druga runda spotkań w Etnolidze. Zanim podam wynik meczu pomiędzy naszą drużyną - Fundacją Usłyszeć Afrykę - a Loaded Zeppelins zwrócę uwagę czytelników, że pod wieloma względami ten mecz można uznać za udany.
Po pierwsze mieliśmy szeroką ławkę rezerwowych.
Po drugie trzeba podkreślić dobrą grę naszych pań. Naprawdę nie żałowały zdrowia. Przypominam sobie kilka mrożących krew w żyłach zagrań  z ich udziałem. Trafienie piłką z najbliższej odległości jednej z pań po wznowieniu gry przez bramkarza. Wybicie głową piłki na aut. (Dodam, że z gracją, a pewnie i z bólem). Kilka padów na murawę po starciu z przeciwnikiem.
Po trzecie w drugiej połowie zremisowaliśmy 3-3. (Przynajmniej tak mi się wydaje).
Po czwarte widać, że atak pracuje na stabilnym poziomie. Tak jak w poprzednim meczy strzeliliśmy 4 bramki!
Po piąte czasami słychać było doping kibiców i rezerwowych. (Może zorganizujemy wuwuzele na następną kolejkę? Wtedy Fundacja Usłyszeć Afrykę będzie słyszalna).

To może teraz podam wynik. Przegraliśmy 10-4.
Cyferki mówią same za siebie. Obrona się nie spisała. Z pewnością dobrze by było gdybyśmy zorganizowali sobie stałego bramkarza. (Dziękujemy miłym zawodnikom z drużyny przeciwnej z propozycję szybkiego transferu w przerwie meczu. Zeppeliny chciały nam oddać swojego bramkarza).
Pocieszamy się, że przeciwnik był z wysokiej półki. Trzecie miejsce w zeszłym sezonie mówi samo za siebie.
Kończę ten wpis, bo nie ma co za bardzo roztrząsać porażki. Trzeba trochę potrenować w czasie tygodnia i humorem przystąpić do meczu za tydzień.

Jeśli myślicie, że Fundacja Usłyszeć Afrykę tylko gra w piłkę to się mylicie. Można to łatwo sprawdzić na stronie www.uslyszecafryke.org.

montsi

Tak to wyglądało z murawy. A zza linii mecz oglądała dopingująca grającego męża reporterka. Mam nadzieję, że niebawem napiszę swoją relację.

niedziela, 18 września 2011

Usłyszeć Afrykę gra w Etnolidze

Dzisiaj Fundacja Usłyszeć Afrykę - w skrócie FC Usłyszeć Afrykę - rozegrała pierwszy mecz w Etnolidze organizowanej przez Fundację Dla Wolności. Zremisowaliśmy 4:4 z drużyną Bednarska. Mecz był bardzo zacięty. Szala zwycięstwa przechylała się to na jedną to na drugą stronę. Zazwyczaj to my pierwsi strzelaliśmy gole, a przeciwnicy wyrównywali. Najgorsze jest to, że ta sztuka udała im się również w ostatniej minucie, a właściwie sekundzie meczu. 3 punkty przeszły nam koło nosa. Ale mimo, że te punkty przeszły koło... to nasze nosy nie są zwieszone na kwintę. Cieszymy się z zaangażowania wszystkich zawodników zwłaszcza dzielnych pań w tym matki karmiącej. Niektórzy - w tym piszący te słowa - odkryli w czasie meczu, że Etnoliga zaplanowana jest chyba dla niższej kategorii wagowej...

Jeśli myślicie, że Fundacja Usłyszeć Afrykę tylko gra w piłkę to się mylicie. Sprawdźcie www.uslyszecafryke.org

montsi