wtorek, 20 marca 2012

Etnoliga 2012. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 5 - 8 FC Moszna

Nie Moszna było wygrać
Weekend, sobota, wieczór, męskie spotkanie... Tak mogłoby się zaczynać sprawozdanie z jakiejś balangi. Tymczasem jest to relacja z footballangi, czyli kolejnego meczu Etnoligi. Nasza drużyna - Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab - spotkała się z zespołem FC Moszna. 
Do meczu przystąpiliśmy z nadzieją, że uda nam się zdobyć punkty i podskoczyć w tabeli. Dotychczasowe wyniki przeciwnika nie sugerowały łatwego meczu, ale nie zamierzaliśmy składać broni. Dlatego z dziarskim okrzykiem bojowym "bzzzzz" nawiązującym do barw naszych strojów  weszliśmy na rozgrzewkę. Nasze przedmeczowe nastroje dobrze skomentował nasz bramkarz-założyciel Tomasz:



Mecz zagraliśmy w składzie: dwóch Tomków (bohaterowie filmu), ukraińska ofensywa - Vlad ze swoim kolegą Rustemem, który zagrał w naszej drużynie po raz pierwszy, Kombo, Maciek i Krzysiek (którego nie ma na zdjęciu, bo kiedy było robione był jeszcze w drodze na halę. Na zdjęciu w zastępstwie Krzyśka pojawi się gracz z innej drużyny). Imion przeciwników nie potrafię wymienić, bo ich zwyczajnie nie znam. Ale z przebiegu gry i zachowania na boisku idę o zakład, że niektórzy z zawodników mają na nazwisko Messi. 

Zawodnicy FC Moszna byli szybcy, zwinni, skuteczni. Jak dla nas za szybcy, za zwinni, za skuteczni. W przeciwieństwie do nas nie mieli nadwagi. My w czasie meczu oprócz walki z przeciwnikiem musieliśmy również walczyć z kilogramami, które niektórym z nas przyczepiły się do brzuchów. Przez swoją techniczną grę zawodnicy przeciwnej drużyny narażali się na faule, kiedy broniąc dostępu do bramki trafialiśmy nie w piłkę, ale w ich nogi. Sam spowodowałem faul, który skończył się skaleczeniem kolana u przeciwnika. 

 Na początku pierwszej połowy mecz - jeśli chodzi o wynik - był dość wyrównany. Przeciwnik zaskakującym strzałem z ostrego kąta zdobył prowadzenie. My odpowiedzieliśmy golem Maćka. W końcówce pierwszej połowy było już gorzej. Zwinni piłkarze Moszny strzelili jeszcze 3 gole i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 4-1. W drugiej walka był już bardziej wyrównana. Obie drużyny strzeliły po 4 gole. Mimo naszych starań i bramek Rustema, Vlada i Krzyśka nie udało nam się odrobić straconych bramek. (Jeśli coś pomyliłem piszcie w komentarzach).

W osiągnięciu dobrego wyniku nie pomogła nam nieobecność Bramkarza Do Wzięcia (opisywanego na tym blogu już nie jeden raz), którego macierzystą drużyną - z tego co się orientuję - jest właśnie FC Moszna. Jego zastępca kilkukrotnie powstrzymywał nasze groźne ataki. Nasz bramkarz też nie raz ratował nas z opresji. Ogólnie myślę, że stworzyliśmy dramatyczne widowisko, które mogło się podobać publiczności.

Pomeczowy komentarz trenera i obrońcy FC Moszna:



Trzy mecze rozegraliśmy bez dziewczyn. Wszystkie przegraliśmy i nie zdobyliśmy przez to żadnego punktu. Miejmy nadzieję, że w następnych meczach będzie lepiej.

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:
Usłyszeć Afrykę - www.uslyszecafryke.org, facebook

montsi



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz