środa, 19 września 2012

Etnoliga. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 4 - 5 Etnoklapsy


Na drugi mecz obecnych rozgrywek Etnoligi przybyliśmy jeszcze bardziej zmotywowani niż na inaugurację. Po zwycięstwie nie chcieliśmy powtórzenia scenariusza z poprzednich rozgrywek, gdzie po dobrym występie zanotowaliśmy serię przegranych oraz spadek w tabeli. Bogatsi o te doświadczenia, mecz rozpoczęliśmy w pełnym skupieniu.

Etnoklapsy były znacznie trudniejszą drużyną niż przeciwnicy z Kaukazu, m. in. dlatego, że nie mieliśmy nad nimi tak zdecydowanej przewagi fizycznej oraz liczebnej. Byli także drużyną znacznie bardziej doświadczoną oraz zdyscyplinowaną. Warto wspomnieć, że ilość zawodników jaką mieli do dyspozycji spokojnie pozwoliła by startować w zwykłych rozrywkach ligowych i to z pełną ławką rezerwowych!

 
Nie mniej nie przestraszyliśmy się, starając się grać swoje. Znając swoje ograniczenia, jak zwykle nacisk położyliśmy na obronę, licząc na zabójcze kontrataki i błędy przeciwnika. Tak też wyglądała pierwsza połowa. To przeciwnik głównie był w posiadaniu piłki. Nie mam dostępu do oficjalnych statystyk ale sądzę, że ponad 80% czasu to oni kontrolowali akcję. Mimo to przez ponad 10 minut broniliśmy się mądrze, stwarzając z rzadka zagrożenia ich bramkarzowi. Etnoklapsy na szczęście nadziewały się na solidny mur zbudowany z obrony oraz bramkarza, którego długo nie mogli skruszyć.
Stara prawda mówi, że gdzie diabeł nie może tam babę pośle. W tym przypadku, gdy męska siła i determinacja nie zdawała egzaminu, postawiono na kobiecą finezję. Gola na 0:1 dla Etnoklapsów strzeliła Magda, jedyna kobieta w drużynie przeciwnika, potwierdzając jak bardzo jej nie doceniliśmy.

Jednobramkowa strata to na hali jeszcze nic strasznego. Niezrażeni, próbowaliśmy grać swoje, licząc że dotrwamy do przerwy. Niestety niedługo potem padł drugi gol i zaczynało się robić nieciekawie. Wtedy to, niczym w amerykańskim filmie, dostaliśmy dar otuchy, sygnał który rzucił nas do ataku. Po jednej z akcji, bramkarz złapał piłkę w ręce, a widząc wysuniętego golkeepera przeciwnika bez zawahania kopnął piłkę lobem do bramki. (Notabene jest to mój drugi gol w drugim meczu jako bramkarza. Sam jestem zaskoczony taka skutecznością). Potem poszła jeszcze jedna szybka kontra. Wyrzut bramkarza do zawodnika nr. 14 (Krzyśka) oraz gol niemalże do szatni. Na przerwę schodziliśmy z dobrym wynikiem 2:2, wiedząc jednak że przeciwnicy zostali podrażnieni.


W drugiej połowie football był już znacznie bardziej otwarty. Mnóstwo sytuacji pod oboma bramkami, wspaniałych interwencji bramkarzy i obrońców oraz ciekawych, koronkowych akcji. Ten mecz naprawdę mógł się podobać. Wyszliśmy na drugą połowę wyraźnie podbudowani, natomiast Etnoklapsy chyba zbytnio skupiły się na próbie strzelenia bramki, gubiąc się czasami w obronie. Akcje często szły cios za cios i podobnie było z bramkami. Najpierw uzyskaliśmy prowadzenia na 3:2, które to najdłużej utrzymaliśmy. Niestety znowu w końcówce zabrakło nam sił, chociaż z każdym meczem jest coraz lepiej. Dostaliśmy bramkę na remis. Później jeszcze jedną i znowu Etnoklapsy wyszły na prowadzenie. Wyrównaliśmy dzięki szybkiej kontrze oraz niezwykłej determinacji naszego kapitana, który w zderzając się z bramkarzem ostatkiem sił wepchnął piłkę do bramki.


Niestety na dwie minuty przed końcem meczu Etnoklapsy strzeliły jeszcze raz, a wynik meczu ostatecznie zatrzymał się na 4:5 dla przeciwnika. Tutaj uderzam się w pierś i krzyczę: „mea culpa!”, ponieważ przy ostatniej bramce mogłem zachować się zdecydowanie lepiej. Zaskoczony torem odbicia się piłki od podłoża, nie wybiłem jej odpowiednio i nie zdołałem zablokować dobicia przeciwniczki. Tak to ładną klamrą Magda z Etnoklapsów spięła ten mecz, strzelając bramkę na zamknięcie. Później mieliśmy jeszcze kilka szans, ale żadnej wystarczająco klarownej by mówić o zmarnowanej szansie.


Mimo gorszego wyniku, z mojej perspektywy zagraliśmy naprawdę dobrze. Pokazaliśmy determinację, goniąc wynik i naprawdę niewiele brakowało byśmy go utrzymali. Z każdym dniem wzrasta nasza kondycja, zgranie oraz pewność siebie. Nasze dziewczyny także grają pewniej i stanowią integralną część zespołu, wymieniając się w obowiązkach Matki/Opiekunki oraz Zawodniczki. Sam mecz był otwarty, ciekawy, z mnóstwem zwrotów akcji oraz agresywny choć bez zbędnej brutalności, w stylu angielskim. Prawdziwa promocja Etnoligi


Chwalić jednostkowo nie ma kogo, ponieważ każdy wniósł coś do drużyny, sprawiając że tworzyliśmy monolit. Wyróżnić chciałbym tylko zawodnika Bartka, który niestety w pierwszej połowie poczuł ból w nodze i nie chcąc ryzykować niestety nie dograł tych zawodów. Życzę zdrowia!


Przed meczem, w przerwie oraz po jego zakończeniu, nagrywane były wywiady z zawodnikami Etnoklapsów, o których prowadzić będziemy prezentację. Postaramy się zdobyć jeszcze więcej materiałów by móc zaskoczyć nie tylko gości ale samą drużynę
.


Damian

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:
Usłyszeć Afrykę - www.uslyszecafryke.org, facebook


smile

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz