Ten mecz powinniśmy wygrać.
Zapowiadał się walkower, bo jeszcze na kilka minut przed rozpoczęciem,
stawił się tylko jeden zawodnik przeciwników. Potem jednak pojawili się
następni, a skład uzupełnili gracze z szerokiego zaciągu. Grali jednak
bez dziewczyny, choć proponowaliśmy im koleżankę Vlada, reprezentantkę
Ukrainy - Karinę. Karina jednak nic nie wiedziała o tej propozycji, a
jak się dowiedziała to nie chciała nawet o tym wiedzieć. Myślę że
zgubiła nas co 3 minutowa rotacja składu i brak ustawienia.
Nieoczekiwanie już w pierwszej połowie przegrywaliśmy 2:0, mimo
wypożyczonego goalkipera Damiana (częstego gościa w naszej bramce w
poprzednich edycjach). Na przerwę schodziliśmy z tym wynikiem lub 2:1.
Nie pamiętam. Nie pamiętam też kto strzelał dla nas bramki. Wiem, że ja
strzeliłem jedną, po świetnej zespołowej akcji. wystarczyło przyłożyć
nogę. Podobnej formalności dokonała Maria, dobijając piłkę odbita od
słupka. Ktoś jeszcze zdobył trzecią bramkę i dzięki temu uratowaliśmy
remis, który w tych okolicznościach nie przynosi nam chwały. Na koniec
Marcin uległ kontuzji piszczela i zwijając się przy bocznej linii,
świetnie zobrazował kondycję naszego zespołu. Nasza gra trochę kulała,
taktyka leżała, a końcowy wynik, mimo że nic wielkiego się nie stało,
trochę zabolał.
Adam Dziadak
Kiedy
nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć
jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage
na facebooku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz