niedziela, 29 września 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3:4 FC Bródno

W trzeciej kolejce Etnoligi Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab spotkała się z FC Bródno. Zwyciężyła drużyna o krótszej nazwie. Wynik 4:3 mówi sam za siebie. Mecz był wyrównany i pełen walki. Mógł paść remis. Mogliśmy też wygrać.

Przed meczem nic nie zapowiadało dobrego występu. Próby skompletowania składu przyprawiły piszącego te słowa kapitana o ból głowy. Swoją nieobecność zgłosili gracze, którzy wyróżnili się w poprzednich spotkaniach - Andrzej i Turu. Nie mieliśmy też bramkarza. Ale w osłabionej drużynie FUA&MB zapanowała mobilizacja. Każdy z siedmiu zawodników, którzy przybyli na mecz dał z siebie wszystko. Mimo, że w założeniu byliśmy ustawieni defensywnie to większość meczu (podobno) - tak usłyszałem do jednego z kibiców - gościliśmy pod polem karnym FC Bródno. (Podejrzewam, że chodzi tu głównie o końcówkę meczu kiedy goniliśmy wynik). Każdy z zawodników zasługuje na pochwałę. Tomek Dz. chociaż obiecał stać na bramce jedną połowę bronił cały mecz. Obronił kilka sytuacji i odważnie wychodził na przedpole. Dominik szarżował na lewej flance mijając zawodników z Bródna jak tyczki. Adam i Maria strzelili po golu. Miriam walczyła w środku pola, Marcin poświęcił nogę i wywalczył karnego, którego strzelił kapitan Maciek-Monsti. 
Wynik zmieniał się w następująco: 2:0 dla Bródna. Przed przerwą golami Marii i Adama wyrównaliśmy. W drugiej połowie znów wpuściliśmy dwie bramki odpowiadając golem z karnego. Mieliśmy też kilka dobrych sytuacji. Na przykład Maria trafiła bezpośrednio z autu. Niestety piłka nie dotknęła żadnego z graczy i gol nie został uznany. Z autu strzelał też Maciek, ale piłka odbiła się od słupka. Nikt nie dostawił nogi. Wynik się nie zmienił. Zostało 3-4 dla Bródna. Szkoda. 
Mimo porażki wzrosło morale, bo gra była całkiem dobra. Za tydzień zwycięstwo!

monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

niedziela, 22 września 2013

Etnoliga - Jesień 2013. Aztekas : Usłyszeć Afrykę & My Baobab 7:1

Pierwsze śliwki robaczywki.
Niestety nie udało nam się podtrzymać dobrej, ale krótkiej zwycięskiej passy. Po pierwszym wygranym meczu, przyszedł czas na kubeł zimnej wody.
Wiedzieliśmy, że przeciwnicy są silni, ale nie trąciliśmy nadziei. Początek był obiecujący. Silny pressing i jako taka dyscyplina w ustawieniu przynosiła efekt. Przeciwnik nie mógł za bardzo nam zagrozić, nam udało się wyjść na prowadzenie. Świetna indywidualna akcja środkiem boiska w wykonaniu Andrzeja, zakończyła się jego wspaniałym, skutecznym strzałem i prowadziliśmy 1:0. Niestety pomału zaczęło nam brakować sił. Krewcy Latynosi z Aztekas poczynali sobie coraz śmielej i ich strzały z dystansu coraz częściej znajdowały drogę do naszej bramki. Zabrakło nam tez etatowego bramkarza, więc z konieczności w jego rolę musieli się wcielić Tomek Dz. (w pierwszej połowie) i Maciek (w drugiej). Robili co mogli i wiele groźnych strzałów udało im się powstrzymać, ale na finał w naszej siatce wylądowało 7 bramek.
Nie ma co szukać przyczyn porażki i analizować błędów, bo jak pokazuje przykład podsumowań  Dariusza Szpakowskiego, nie uzdrowi to naszego futbolu. Pozostaje nam mieć nadzieję, że w następnym meczu zagramy lepiej i zwyciężymy.
Skrót z meczu przekazał dla Państwa, jeden z tych, którzy nieskutecznie stawiali opór azteckim najeźdźcom:
Adam Dziadak

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:
 

niedziela, 15 września 2013

Etnoliga - Jesień 2013. . Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 2 - 1 Inter Wawa

Zwycięstwo na początek!

Jesienna Etnoliga rozgrywana jest według nowych zasad. Nie będę się wdawał w szczegóły. Ważne jest to, że zespoły zostały podzielone na dwie grupy, a my trafiliśmy na grupę śmierci. Dlatego fakt zdobycia trzech punktów w pierwszym meczu z Interem cieszy nas przeogromnie.
Pierwszym sukcesem był fakt, że wszyscy zawodnicy stawili się na czas na nowym, nieznanym obiekcie na warszawskich Bielanach. Chęć do gry w zespole była na tak wysokim poziomie, że na zbiórkę stawili się niemal wszyscy zgłoszeni gracze. Na każdą pozycję mieliśmy po dwóch graczy. Nie starczyło koszulek dla wszystkich. Jeden z zawodników zasiadł na trybunach. Dzięki szerokiej ławce rezerwowych sprostaliśmy wymaganiom kondycyjnym naszego etnoligowego boiska (typu Orlik). 
Mecz rozegraliśmy w dość eksperymentalnym składzie i ustawieniu, ponieważ przyjęliśmy do drużyny nowych zawodników. Czasami prowadziło to do ryzykownych zagrań. Na szczęście nie skończyły się one bramkami. Bohaterami okazali się: (jak zwykle) Turu i Andrzej, który strzelił zwycięską bramkę na 2 minuty przed zakończeniem spotkania.  Szczęście nam dopisało. Oby tak dalej!

Z przejęcia 
nie zrobiłem zdjęcia.

monsti

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku: